Zalało nas
Czas leci a klopoty nas niestety nie ominęły. Czytając niektóre blogi o kryzysowych sytuacjach na niektórych budowach bardzo się cieszyliśmy ze takowe nas od samego początku omijają a wszystko idzie jak należy, kończy się nam wygrzewanie posadzki i za chwilę zaczynamy łazienki.
Ale do czasu, jak to się mówi dobrze żarło ale zdechło.
Zaczęło sie od tego, że w łazience ktora przylega plecami do kotlowni zauwazylam niedużą mokrą plamę na ścianie przy podlodze wyglądało na nic groźnego. Obejrzeliśmy i mąż stwierdził ze robiąc akurat zabudowę pod wc chyba gdzieś przewiercił wodę. Odkręcił plyty, sprawdził ale nic nie znalazł wyglądało ze jest w porządku. Cóż, podrapalismy się po glowach, pomyśleliśmy i stwierdziliśmy że pewnie coś mu się wylało bo przecież nie może to być c.o. skoro chodzi już 16 dzień i nic się nie działo. Dwa następne dni nic się nie zmieniało.
Któregoś kolejnego dnia, zresztą jak codzień, weszliśmy do domu i opadły nam ręce i w ogóle wszystko. Na ścianach (kilku) pojawily się spore mokre plamy ewidentnie podciągnięte z podłogi bylo tego oj dużo.
No i kosmos. Czyli problem z centralnym! Załamani, z wizją kucia podlogi bo przecież wszędzie podlogowka ale gdzie? Woda nie wiadomo skąd? Wyłączyliśmy piec, pozakrecalismy wodę.
Zaczęłam szperać po necie i okazało się że są firmy specjalizujące się w lokalizowaniu takich wycieków i mogą to zrobić z ogromną dokładnością. Mimo wysokiej ceny tej uslugi, troszkę odetchnęliśmy.
Umówilismy Pana na dopiero za tydzień bo nie mamy akurat czasu.
Kilka dni później, zastanowila nas spora rdzawa plama w kotlowni, prawdopodobnie z rurki którą odprowadzają filtry do wody. Zaczęliśmy podejrzewać ze to przyczyna.
Ale że aż tak nas zalało?
Po szybkim tel do ludzi od filtrów i przeprowadzonej próbie okazało się że trafiliśmy. Nawet nie wiedzieliśmy ile razy i jakie ilości wody (kosmiczne) wyrzucają filtry podczas oczyszczania a za każdym razem woda wydostawała sie źle zamontowaną rurą. Oczywiście zaden wykonawca się nie poczuwa do winy bo do tej samej rury jest podpiety odplyw z pieca i filtry a robiły to dwie różne ekipy.
Na tym etapie po tym wszystkim co przeżyliśmy i jakie mieliśmy wizje rozwalania wylewek nie mamy siły się z nikim szarpać, sami poprawiliśmy, uszczelnilismy i obserwujemy juz 5 dzień.
Zaczyna przesychac, na całe szczęście nie mamy anhydrytu na podłodze bo w cholere wody weszło w beton zanim się nasycił i zaczęło wychodzić na sciany (w pewnym momencie wylała nam się woda aż na zewnątrz z garażu spid wylewki) bo chyba by nas to przerosło.
To tylko kilka wcale nie najgorszych ścian.